Słychać było jedynie stukot moich obcasów odbijający się o marmurową podłogę w Instytucie Mike'a. Kochany braciszek miał do mnie, podobno ważną sprawę, więc jak mogłam do niego nie przyjść. Jednak gdy dotarłam na 11 piętro szklanego wieżowca, kobieta za biurkiem jak mniemam nowa sekretarka poinformowała mnie, że jest konferencja i - pan Loordbok jest teraz zajęty, proszę poczekać przed gabinetem, pana dyrektora. Blah blah blah. Gdy pracowała tu Cass była milsza niż ten babsztyl w niemodnej koszuli i sianowatych włosach. Żeby jednak nie wyjść na nie wychowaną podziękowałam i odeszłam posyłając jej delikatny uśmiech. Postanowiłam zaczekać na niego na dole, w kawiarni jednak w momencie kiedy już wchodziłam do windy ktoś złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie namiętnie całując. Jay, co on tutaj robił?! Zaśmiałam się, ale nie zdołałam nic powiedzieć. Chłopak ciągnął mnie za sobą, że prawie biegłam przez korytarzy, który świecił pustkami i nie było na nim oprócz nas oczywiście, żywej duszy. Nagle zwolniliśmy i Jared wciągnął mnie do jakiegoś biura, jak po chwili spostrzegłam był to gabinet mojego brata. Rozejrzał się po pomieszczeniu i doprowadził mnie do ogromnego biurka. Posadził mnie na nim, nie zwracając uwagi na leżące na nim papiery. A ja tylko uśmiechałam się pod nosem. Cały Leto. Uwielbiałam go takiego. I to co miało się zaraz stać podobało mi się.
-Wiesz, że ktoś może wejść? - puściłam mu oczko i złapałam za koszulkę przyciągając jeszcze bliżej siebie.
-Wiesz, że mnie to nie interesuje? Słyszałem, że jest jakaś konferencja, pewnie nie skończy się tak szybko.
-A, sekretarka?
-O nic się nie martw. - To były jego ostatnie słowa, po czym czułam już tylko zapach jego perfum, bliskość jego ciała i słodkie pocałunki. Zgrabnie odpiął guziczki mojej turkusowej koszuli, a ja pozbyłam się jego kurtki i t-shirtu. Dłonie zaciskał na moich udach, przemierzając moje ciało pocałunkami. Tego jeszcze nie było! Biuro! Wydawałam z siebie ciche pojękiwania. Czułam się taka podniecona! Świadomość, że w każdej chwili mógł ktoś wejść, a nawet i mój własny brat jeszcze bardziej mnie podkręcała. I chyba nie tylko mnie. Odpięłam pasek spodni Jareda. On zsunął moja spódniczkę. Oplotłam go nogami w pasie dłonie wplatając w jego włosy. Nie kazał mi długo czekać. Nie miał żadnych zahamowań. Gdy we mnie wszedł przejechałam językiem po jego podniebieniu a nasze usta znów połączyły się w pocałunku. Dłonią oparłam się o biurko, drugą przyciągałam go do siebie zwalając przy tym wszystko co tylko stanęło mi na drodze. Nasze biodra były jak w tańcu. Namiętnym i gorącym tańcu. W powietrzu czuć było atmosferę wirującego sexu! Po lokalu roznosiły się odgłosy naszych jęków. Mieliśmy przyspieszone oddechy. Już dawno nie czułam się tak wspaniale. Ukojenie naszych pragnień, było już tuż tuż. Kilka ruchów biodrami, małych ruchów. Wtuliłam się w mężczyznę muskając ustami jego tors, jednocześnie czując jak jego palce wędrują po moich pośladkach. FUCK YEAH! Krzyknęliśmy obydwoje, a nasze głosy zlały się w jedność, tak jak jednością były nasze ciała.
-Leto skurwielu, czemu jesteś taki sexy?! - powiedziałam, próbując doprowadzić do normy oddech i przyspieszone bicie serca.
-Dziękuje za komplement kochanie. - Uśmiechnął się robiąc minę typu: Jestem Jared Boski Lecą na mnie wszystkie Panny Leto. Nienawidziłam tego tak bardzo i on dobrze o tym wiedział. Dlatego też walnęłam go z pięści w tors. Może i jego byłym to nie przeszkadzało ale mi bardzo. Bo może i dużo osób twierdziło, że właśnie takim człowiekiem jest, zakochanym w sobie, wierzącym że podoba się każdej napotkanej kobiecie, 13 letniej uczennicy, 90 letnie staruszce. Stereotyp i plotki. Jeżeli się go zna, jest się z nim to wie się, że to nie prawda.
-Nie sądzisz, że powinniśmy się zbierać?
-Panna Elizabeth się boi?
-Nie wiem czego miałabym się bać! Podobno jest długa konferencja. - Zeskoczyłam z biurka, złapałam Jareda za rękę i popchnęłam go tak, że upadł na podłogę, po czym na nim usiadłam. Gdy nachylałam się aby go pocałować drzwi się otworzyły.. I się obudziłam. Obudziłam?! Zobaczyłam stojącego w drzwiach sypialni Jareda. Zamknęłam oczy, mając nadzieję, że na powrót znajdę się w instytucie brata, w jego gabinecie po udanym sexie z Leto. Ale tak się nie stało.
-Dzień dobry, i jak się spało?
-Dobrze. - odpowiedziałam, zaspanym głosem, w którym chyba nie było czuć zawiedzenia? - O której się położyłeś? Długo Cię nie było.
-Około 3? Rozmawiałem z Kathy. A potem.. po prostu musiałem pomyśleć.
-Ah no tak. Córka. - Nie można było tego powiedzieć bez ironii. Po prostu nie można było. Jay spojrzał na mnie krzywym wzrokiem i usiadł na krzesełku.
-Myślałem, że porozmawiamy o tym na spokojnie.
-A pomyślałeś czy w ogóle chcę o tym rozmawiać? Jared, wczoraj dowiedziałam sie, że masz córkę. Jeżeli na prawdę nią jest. Przecież ta dziewczyna jest góra 5 lat ode mnie młodsza. Wyobrażasz to sobie? W ogóle jak Ty sobie to teraz wyobrażasz? Może już szykujesz dla niej pokoik?
-Myślisz, że dla mnie to nie było zaskoczenie? Że skakałem z radości, tak? No chyba nie bardzo. Wierz mi czy nie.. z resztą. Widzę, że nie przeprowadzimy tej rozmowy bez kłótni. Miałaś się nie denerwować i odpoczywać. Lepiej pójdę. Wrócę za godzinę, jadę do Shannona.
-A idź do diabła! - Rzuciłam się z powrotem na łóżku i położyłam na twarz poduszkę. Kurwa. Mieliśmy pracować nad naszym związkiem. Odbudować go. Jasne. A już się kłócimy! Chciałam się spotkać z Meg, wygadać jej. Nie zawsze dowiadujesz się, że Twój facet ma dziecko. Gwałtownie wstałam z łóżka, jednak zakręciło mi się w głowie i musiałam usiąść. Chwilę odczekałam po czym wzięłam prysznic, zjadłam szybkie śniadanie i zadzwoniłam do przyjaciółki.
-Rozumiesz? Nawet nie próbował tej rozmowy dalej ciągnąć. Od razu postawił na przegraną. I te jego słowa "Lepiej pójdę". Nawet nie kwapił się aby mi coś więcej powiedzieć albo wytłumaczyć. Nic. Wątpię nawet, żeby się o niej czegoś konkretnego dowiedział.
-A Ty jak uważasz? Że to prawda?
-Meg, nie wiem co mam uważać. Przecież tak może powiedzieć każdy. Każdy może się podszyć. Skąd mam wiedzieć z kim on się spotykał. Z kim spał. Ale zabolało mnie to,że pomimo wcześniejszych słów i przyżeczeń teraz odpuścił. I wyszedł.
-Spróbuj z nim jeszcze pogadać. Nie tak to powinno wyglądać. Może i jego życie przewróciło się o 180 stopni, ale nie powinien zapominać o Tobie. Bo jesteś tego życia częścią. Zobaczysz ułoży się, a jak coś będzie nie tak.. Nie muszę Ci przypominać jaki mam numer telefonu? - Dziewczyna uśmiechnęła się a ja zrobiłam to samo. Na nią zawsze można było liczyć. Od pierwszego momentu kiedy przyleciałam do LA. - A teraz.. Na poprawę humoru idziemy na zakupy i lody!
-Widzisz jak ja wyglądam? Czy Ty widzisz?
-No jak? Pięknie jak zawsze. - Obydwie się zaśmiałyśmy. Dopiłyśmy kawę i odstawiłam kubeczki do zlewu. Zostawiłam Megan samą i poszłam się 'ogarnąć'. Ubrałam luźną koszulkę z nadrukami, spodenki z opuszczonymi szelkami i trampki. Modnie i przede wszystkim wygodnie. Przyjaciółka pomogła mi w zrobieniu delikatnych fal na włosach i byłyśmy gotowe do wyjścia.
Od razu pojechałyśmy do ulubionego centrum handlowego i zaczęłyśmy buszować po sklepach. Dawno tego nie robiłyśmy to był moment, aby nadrobić cały stracony czas. Krążyłyśmy między wieszakami, przebieralniami i tak w kółko. Przymierzałyśmy tysiąc par butów świetnie się przy tym bawiąc. A na koniec, jak było w planie - poszłyśmy na dużą porcję lodów, z owocami, bita śmietaną i czekoladową polewą. Od razu czułam się lepiej a na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Zgadnij kto dzwoni. - Skierowałam swoje słowa do przyjaciółki, gdy w kieszeni spodni poczułam wibrację i spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
-No nie mów, że Jared?
-Brawo.
-Daj ja z nim pogadam.
-Nie, nie. Nie odbiorę. Po prostu, Wczoraj wieczorem też go nie było gdy go potrzebowałam. - wyłączyłam urządzenie wrzucając je na dno torby i z powrotem si uśmiechnęłam.- Nie pozwolę aby popsuł mi teraz humor. O mnie było sporo.. Może opowiedz co u Ciebie i tego pana doktorka? Nadal się spotykacie? Jaki on jest?
-Gdybym powiedziała, że nie to bym skłamała.. Lizzy, on jest cudowny! - Zachichotała, a w jej oczach widać było skaczące z radości iskierki. Cieszyłam się, że w końcu się jej układa i, że kogoś sobie znalazła po rozstaniu z Harry'm. - Taki romantyczny.. Wczoraj zabrał mnie na przejażdżkę za miasto. Opowiadał o swojej pracy. Mówiłam Ci, że jest pediatrą prawda? - Tylko przytakiwałam z uśmiechem wsłuchując się w opowieść przyjaciółki. - Jak on mówi o dzieciach. Rozpłynąć się można.
-A jak no.. wiesz sprawy łóżkowe?
-Liz! - Megan krzyknęła po czym zaczęła się śmiać. - Pervertko jedna. Zawsze musisz wkroczyć na ten temat nie?
-Oj cicho. Opowiadaj.
-Jest dobry.
-Dobry? Tylko tyle masz mi do powiedzenia? Że jest dobry?
-Bardzo.. dobry? Wystarczy?
-A jakieś pikantne szczegóły? Nie daj się namawiać. Najlepszej przyjaciółce nie powiesz?
-Wylądowaliśmy na plaży.. Nikogo nie było, pełnia księżyca i te sprawy.
-Robiliście to na.. plaży?! Meg tak się cieszę Twoim szczęściem! - uśmiechnęłam się rozradowana. Co fakt to fakt, po niej bym się tego nie spodziewała.
-Nic wielkiego. Ale też się cieszę! Nawet nie wiesz jak.
-Wracając do tej plaży.. Jaki miałam dzisiaj sen. Po przebudzeniu, żałowałam, że nie stało się to naprawdę.
Opowiedziałam Megan wszystko, no prawie wszystko a najlepszym komentarzem do tego był nasz śmiech. Kiedy się zbierałyśmy zauważyłam tą 'młodą'. Mniemaną córkę Jay'a i pokazałam ją przyjaciółce.
-Zobacz.. to jest Kathy.
-Ile ona ma lat?!
-Wygląda na 17, może rok więcej.
-Nie wygląda też na uczciwą, grzeczną dziewczynkę.
-No nie, ale uwierz, że wczoraj przed Jaredem właśnie na taką wyglądała. A ten jej kolega.. Jakiś margines społeczny czy coś.
-Może podejdźmy do niej?
-Po co? Co jej niby powiem? Cześć jestem Elizabeth, dziewczyna Twojego ojca. Rozmawiałaś ze mną? To nie jest dobry pomysł.
-Coś by się się na szybko wymyśliło. Ale ciekawe jak by zareagowała. Co by zrobiła.
-Nie, nie Meg. Trzeba ją 'wybadać' tak. Jednak będę miała na nią oko jak przyjdzie do Jay'a. Jak się dowiem czegoś więcej jak ma na nazwisko, datę urodzenia to wtedy..
-Wtedy poprosimy Brad'a, żeby ją sprawdził.
-Dokładnie. - uśmiechnęłam się podstępnie na samą myśl, naszego małego śledztwa.
Przyjaciółka podwiozła mnie do domu, do Jareda domu oczywiście, a sama pojechała do pracy. Od samego wejścia musiałam się tłumaczyć.
-Gdzie byłaś?
-Z Megan.
-Dzwoniłem.
-Nie słyszałam. Co chciałeś? - rzuciłam torebkę na sofę w salonie i przeszłam do kuchni, wyjmując z lodówki butelkę wody.
-Pogadać? Przeprosić za rano.
-Przeprosiny przyjęte.
-Cały czas taka będziesz?
-Taka? Znaczy jaka?
-Obojętna. Na prawdę chciałem, i chcę nadal Ci to wytłumaczyć i przeprosić a Ty wydajesz się jakbyś wpuściła to jednym uchem i wypuściła drugim.
-Więc słucham. Możesz mówić. - usiadłam na wysokim taborecie opierając się o stolik i posyłając mu szybkie spojrzenie. Może i powinnam inaczej zareagować, w końcu chciał się wyjaśnić i przeprosić ale nie mogłam pokazać uległości. Powiedział jedno słowo i miałam skakać z radości? Szansa mu się należała, ale niech nie myśli, że od początku zmienię stosunek.
-Była kiedyś pewna kobieta. Dawno temu...
-Jak chcesz mi opowiadać z kim spałeś, Jared to proszę.. nie wysilaj się.
-Daj mi dokończyć i nie komplikuj sprawy! Nic dla mnie nie znaczyła, w sumie nawet jej dobrze nie pamiętam. Pracowała ze mną na planie. Spędziliśmy ze sobą nic nie znaczącą noc. Ciężko mi uwierzyć, że mógłbym mieć córkę..
-Że masz córkę. - Poprawiłam go i zamknęłam się popijając wcześniej wyjętą wodę, aby mógł mówić dalej.
-Ona ma dzisiaj przyjść, żebyśmy porozmawiali. Wczoraj byłem za bardzo zszokowany. Chcę abyś przy tym była.
-Dobrze.
-No i jeśli chodzi o poranek.. Nie powinienem był od razu się denerwować i wychodzić. Powinienem Cię zrozumieć. To pokręcona sytuacja.
-Spokojnie. Może i ja powinnam inaczej na to spojrzeć. Co nie zmienia faktu, że źle się czuję z tą informacją. O Twoim dziecku.
-Nie mówmy teraz o tym.. Chociaż przez chwilę, co?
-Pewnie. Załatwiłeś z Shannonem to co miałeś?
-Tak, tak. Nie miał wiele czasu ale się udało.
-Co się udało?
-Ty nic nie wiesz! Melanie, opowiadałem Ci o nich.
-No tak.. Nawet kazała go pozdrowić, jak była z wynikami.
-I o to się rozchodzi. Powiedziałem mu o tym. Dodałem bajkę, że o niego wypytywała, co prawda wypytywała ale nie aż tyle. Rozbudowałem trochę jej wypowiedzi i wjechałem na jego słaby punkt. Bardzo przeżył ich rozstanie. W sumie ja jako jedyną kochał. Co jak co ale znam swojego brata. Fajnie byłoby ich zeswatać.
-Zeswatać? - zaśmiałam się. On miał debilne pomysły. Przecież Shannon był dorosły i sam decydował o swoim życiu. Może gdyby po prostu się dowiedział o powrocie dziewczyny sam by coś postanowił. Miałam tylko nadzieję, że posunięcie Jareda nie doprowadzi do kłótni braci.
-Ehe, i chciałem, żebyś mi w tym pomogła.
-A co za to będę miała?
-Co tylko zechcesz. A tak na zachętę.. - nachylił się nad stołem składając na moich ustach pocałunek.
-Jeszcze się zastanowię. Musiałbyś się bardziej postarać.. - uśmiechnęłam się i cicho westchnęłam. Czy nie przyjemniej było bez nerwowych rozmów? - Co powiesz na spacer?
-Z Tobą na koniec świata i jeszcze dalej!
-Lepiej tak nie mów, bo Cie o taki poproszę i co zrobisz?
-Z chęcią Cię na taki zabiorę. Wedle życzenia.
-To teraz spełnij moje życzenie i zmień koszulkę. Wiesz, że jej nie lubię.. - wymarudziłam i pokręciłam głową. Po niespełna dziesięciu minutach obydwoje byliśmy gotowi do wyjścia.
Kierunek: przed siebie. Cel: spędzić miło czas, rozmawiając i ciesząc się z wzajemnej obecności.
Fajnie, że zdecydowałaś się na przenosiny bloga. Podoba mi się szata graficzna i wgl cała organizacja stronki^^
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to cud, miód, malinki!
Chociaż za to, że to był tylko sen to cię zamorduję xD Nieźle się musiała Lizzy zawieść budząc się rano. Mam nadzieję, że to ją jakoś natchnie i zaciągnie Leto do sypialni.
Meg jest wspaniałą przyjaciółką, tylko takiej pozazdrościć.
Mam nadzieję, że jakoś ułożysz też życie Shannimala, a rzekomą córcię Jay'a utopisz w pommergranatowym kiślu <3
jejkuuu te zdjęcia u góry *__* takie miłe zaskoczenie:D rozdział superrr. hot sex we śnie? :D zawsze spokoo, ale czuje pewien niedosyt, ale to chyba dobrze bo nie będę się mogła doczekać kolejnego rozdziału:D powodzenia!
OdpowiedzUsuń+ za przeniesienie bloga.
OdpowiedzUsuńLedwo zaczęłam czytać a już cieszę się do ekranu komputera jak głupia ;D Tak się nakręciłam na tą scenę w biurze a tu mi tu bum! Koniec, sen się urywa a wszystko było jedynie bajką. No i te zakupy z Meg, aż sama nabrałam ochoty na takowe wyjście ^^ Mam nadzieję, że w dalszych rozdziałach scen łóżkowych nie zabraknie. Zresztą po co ja się pytam, zapewne będzie ich nadmiar :D
zabrać się nie mogę za ten komentarz normalnie xD
OdpowiedzUsuńnajbardziej to mi się podobał 1 rozdział, no wprost idealny dla mnie xD aa no i w tym rozdziale też taka piękna akcja, ja tu czekam co się dalej zdarzy, a to się okazuje że to tylko sen, no jak mogłaś no!? xD
ogólnie opowiadanie bardzo fajne, lekko się czyta, wszystko jest zrozumiałe, czyli bardzo przyjemne dla czytelnika ;)akcja się rozwija, a jeśli ktoś wprowadza nowe postacie zawsze zaczynam się zastanawiać w jaki sposób zmieni ona życie bohaterów. wprowadzeniem córki Jareda akurat mnie zaskoczyłaś i nie mogę się doczekać co tam z nią dalej wymodzisz :P no i dawna miłość Shannona! ja tam bym była za tym żeby jakoś ich razem zeswatali xD
szkoda tylko że opowiadanie nie zawierało jakiejś akcji gdzie się poznali, w jakiej sytuacji, bo ty zapewne wymyśliłą byś coś ciekawego :P no i w sumie zastanawiałam się co do tego że tak szybko postanowili do siebie wrócić i pracować nad swoim związkiem po zdradzie, no ale to w końcu zdarzył się wypadek i jeszcze braciszek uświadomił mu że on też wierny nie był, także po tym wszystkim chcą chyba spróbować stworzyć poważny związek, więc teraz tylko patrzeć czy im się to uda xD podsumowując chcę następny rozdział! :D
karmelkowaa